Portfolio
Jakuba Miłka
Karły umieszczone na barkach gigantów widzą więcej niż sami giganci”
Marcus Annaeus Lucanus
Słowa te bardzo to ze mną rezonują, bo postrzegam siebie jako właśnie takiego „karła” sztuki. Nie byłbym w stanie dowozić takich efektów jak te w portfolio jeśli nie „stałbym na ramionach” takich „gigantów” jak :
Niemal wszystkie 2D.
3D Nie robię. Długo bo około 20 lat wykonywałem każdego rodzaju grafikę 2D. Zajmowałem się szeroko pojętą reklamą, ilustracją, malarstwem, designem, projektowaniem stron internetowych. Jestem więc w stanie wykonać niemal każdy rodzaj grafiki i projektu 2D. Od logo przez ilustracje do ogromnego billboardu.
Przyszedł jednak ostatnio dla mnie czas bym wybrał dziedziny które sprawiają mi najwięcej radości i w nich się specjalizuję. Są to właśnie prezentowane tu logo, okładki, portrety, koszulki i ilustracje.
I chociaż wolę pracować „po swojemu”, to potrafię robić ilustracje w czyimś stylu (wymaga to po prostu 3-5 obrazów jako inspiracje do analizy i przechwycenia użytych w nich środków malarskich). Oto i powód dla którego moje starsze prace zawarte w archiwum nie prezentują jednego stylu – po prostu były robione na zamówienie dla wielu różnych klientów z których każdy oczekiwał grafiki która miała wyglądać inaczej. Było to niezwykle pouczające bo poszerzało wachlarz moich umiejętności i technik graficznych.
Już nie wzbraniam się więcej przed AI. Mleko się wylało i trzeba się dostosować do rzeczywistości. Jako dobry rzemieślnik mam prawo korzystać z wszystkich nowinek technicznych. By w sposób adekwatny do wytycznych klienta, najszybciej jak się da, wykonać możliwie najlepszą pracę graficzną, która przewyższy jego oczekiwania. Tak ja podchodzę do AI. Ilustrowanie to moja Pasja ale przede wszystkim zawód. Byłbym głupi gdybym uniósł się dumą i nie korzystał z narzędzia które poprawia moją jakość i szybkość.
Lubię porównywać AI do Jarvisa z filmu Iron Man. Tony Stark przy pomocy ludzkiego pomocnika stworzył własnoręcznie pierwszą zbroje Ironmana. Spełniła swoją funkcję ale dopiero coś co stworzył we własnym warsztacie z asystą sztucznej inteligencji było tym co zachwyciło jego fanów. Jako że artyści od Michała Anioła po Andyego Warhola mieli swoich asystentów, i ja przyznałem sobie prawo do korzystania z pomocy asystenta na miarę naszych czasów.
Każdy obraz powstały w ten sposób dopracowuję ręcznie – malując na tablecie graficznym (iPad Pro) i/lub poddając photo-manipulacji w Photoshopie. AI bez szerokiej wiedzy plastycznej, Photoshopa i iPada jest tylko ciekawostką. Za to stało się bardzo ważnym elementem ekosystemu moich możliwości.
Sposób działania dostosowuję do konkretnego zadania. Czasem wychodzę od szkicu ołówkiem na kartce, czasem „lecę” bez szkicu od razu plamami na iPadzie i zagęszczam i doprecyzowuję ich kształty, teksturę (nie do zrobienia w tradycyjnych technikach malarskich), czasem punktem wyjścia są jakieś prompty w AI i potem na tym maluję. A jeśli klient dostarczy mi szkic to wychodzę od tego. Obraz powstaje zazwyczaj na iPadzie Pro 12.9″ w programie Procreate.
Rzeczy wektorowe jak logo dopracowuję w programie Affinity Designer na iPada.
Jeśli chodzi o bardziej realistyczne ilustracje i portrety. Tu też najczęściej pracuję na moim ukochanym sprzęcie jakim jest iPad Pro12.9′. W tym przypadku używam jedynego słusznego oprogramowania – Procreate. Czasem, w wyjątkowych sytuacjach wykańczam projekt w Photoshpie.
Projekty graficzne pudełek, reklam, layoutów – takie bardziej techniczne rzeczy zazwyczaj robię w photoshopie, ilustratorze lub Affinity Designerze na Ipadzie. Choć powiem że mam sentyment do Corela bo był ze mną bardzo wiele lat i dobrze mi służył. Nawet teraz czasami coś w nim skubnę.
Zazwyczaj gdy robię ilustrację na zlecenie lub projekt graficzny i trzeba wykonać kilka grafik od podstaw. Mając jedynie wytyczne klienta, stosuję wypracowaną przeze mnie technikę inspiracji.
Polega ona na tym, że klient mówi czego oczekuje lub podsyła 3-5 przykładów które mu się podobają, a ja siadam wieczorem do wyszukiwarki obrazów google, wpisuję stosowne do tematu słowa kluczowe i przez 3 godziny lub więcej, oglądam obrazy. W ten sposób „przeładowuję” swój mózg. Tak, że po zamknięciu oczu widzę pod powiekami obrazy o tej tematyce ale inne od tych które zobaczyłem. To takie zjawisko jak wtedy gdy wraca się z grzybów i przymyka oczy a tam rosną najokazalsze sztuki ;-). Będąc w ten sposób naładowany kładę szkicownik koło łóżka i idę spać. Wtedy dopiero dzieje się prawdziwa magia! Mózg to jakoś tak ze sobą łączy, że po obudzeniu mam głowę pełną pomysłów, koncepcji a zapał twórczy wprost mnie rozsadza. Trwa to może przez 20 minut a potem zaczyna wygasać, dlatego szkicuję ile wlezie zaraz po obudzeniu. Tym sposobem powstają najlepsze koncepcje grafik, pomysły i pierwsze szkice. Potem już „tylko” wystarczy wykonać je na czysto :-).
Będąc dzieckiem zarysowywałem tony papieru, który z biura przynosiła mi moja Mama. Były to kilometrowe wstęgi z perforacją po bokach i na zgjęciach. Papier składał się w zygzak tworząc ogromy stos.
Przerysowywałem tak kolorowanki, ilustracje do baśni, i moje ulubione książeczki z cyklu „Poczytaj mi mamo”. Urywało się taką kartkę i kopiowało obrazki z książeczek. Na początku na szybie okiennej, a potem po prostu – patrząc i przerysowując. Mając nowe prace zamęczałem swoje przyszywane ciotki gdy do nas przychodziły i pokazywałem im swoje rysunki. A one zawsze miały dla mnie mnóstwo ochów i achów. Było to kluczowe bo miałem po co tworzyć kolejne obrazki. Tak to się zaczęło.
Kiedy miałem zaledwie parę lat, nauczyłem się operować nożyczkami. Zoperowałem więc misia, a w późniejszych latach pomagałem mojemu Ojcu wycinać ręcznie elementy z folii samoprzylepnej i w ten sposób zacząłem robić reklamy.
Swój pierwszy samodzielny szyld z folii na blasze ocynkowanej zrobiłem mając 18 lat – wciąż jeszcze bez udziału komputera. Wszystko przeliczane i skalowane ręcznie za pomocą – uwaga uwaga – matematyki. Tak… ona się czasem przydaje ;-). Nawet artystom. W ten sposób zaczęła się moja przygoda z reklamą i designem. Bardzo dla mnie ciekawe jest to, że ta reklama utworzona w 1999 r., wisiała aż do 2021 r. To aż 22 lata! Może dlatego, że na reklamę prawie w ogóle nie padało bezpośrednie światło słoneczne a użyta folia była naprawdę dobra (ORACAL jakby ktoś pytał).
Gdy poszedłem do liceum plastycznego myślałem, że będę artystą malarzem. Ale (chyba na drugim roku) jeden z nauczycieli wylał nam wszystkim na głowy kubeł zimnej wody mówiąc „wiecie, że najprawdopodobniej żaden z Was nie będzie artystą malarzem. Wylądujecie w agencjach reklamowych albo jako ekspedienci w supermarketach”.
…Ale by się teraz zdziwił ;-P.
Potem były studia gdzie najwyraźniej chciano zniechęcić mnie do malarstwa mówiąc co można malować i jak należy to robić. Tysiące „reguł”, które miały poprawić moje prace, a które zabijały artyzm, indywidualny styl i radość tworzenia (zaś w historii sztuki były notorycznie łamane przez mistrzów pędzla). Dopiero gdy przeczytałem, iż malarz – Boris Vallejo powiedział kiedyś, że – znając zasady masz prawo je świadomie łamać – (czy jakoś tak to było). Wtedy dopiero odzyskałem radość tworzenia i już nikt nie mógł mi zabronić malować tego co chciałem i tak jak chciałem.
Po studiach długo pracowałem jako grafik komputerowy. Projektowałem wszystkie rodzaje druków oraz grafiki na potrzeby internetu. Było tego napraaaawdę dużo. Następnie w 2010r. założyłem własne studio graficzne, w którym realizowałem przeróżne projekty graficzne na potrzeby reklamy i internetu: strony, ulotki, wizytówki, plakaty itd.
Teraz ilustruję, tak jak chciałem – w pełnym wymiarze czasu. Bardzo mnie to cieszy, bo dzięki temu mam czas by uczyć się coraz to nowych stylów ilustracji i doskonalić ulubione z nich. O czym nie mogło być mowy gdybym nie zajmowałem się tym na 100%. Myślę, że umiejętność malowania w kilkunastu stylach jest czymś co mnie wyróżnia na polskim rynku bo zazwyczaj ilustratorzy mają jeden styl.